środa, 15 maja 2013

Rozdział 5

Rozdział 5

*Oczami Austina*
Zdziwiło mnie to, że Ally tak nagle ode mnie wybiegła, ale pewnie miała powód. Mimo wszystko chciałem ją dogonić więc wybiegłem tuż za nią. Złapałem ją dopiero, gdy weszła do domu, siedziała u siebie miała w ręku zdjęcie była na nim jakaś 12 latka i pies... owczarek niemiecki, z oczu brunetki spływały łzy. - Hej co się stało?? - Spytałem widząc co się dzieje.
- Nic... tak po prostu tęsknie czasem za moim psem.
- To ten na zdjęciu?? A ta dziewczynka to pewnie ty. - Uśmiechnąłem się, chciałem ją jakoś pocieszyć. Ona pokiwała głową. Podszedłem do niej i ją przytuliłem, ona była we mnie tak wtulona, że oddychać nie mogłem. - A... Ally.. du.. dusisz mnie.. - Powiedziałem ledwo, dziewczyna mnie puściła.
- Sory. - Uśmiechnęła się, a ja wziąłem głęboki oddech, nagle dostałem sms'a, był od Dez'a: Stary musisz przyjść do Mini's natychmiast. Bez Ally! - Emmm... ja muszę lecieć, pa. - Powiedziałem i zniknąłem bardzo szybko. Po chwili dotarłem do restauracji, przy jednym stoliku siedzieli Dez i Trish, gadali o czymś. Podszedłem do nich i się przywitałem. - Hejka! Dez o co chodzi??
- No więc chodzi o to, że... - Rudy zaczął.
- Ally ma za 2 dni urodziny i planujemy dla niej jakąś imprezę, musimy jeszcze wymyślić co jej kupimy. - Dokończyła Trish.
- Ja już wiem co jej kupię, szczegóły omówimy później, teraz muszę lecieć. - Powiedziałem i pożegnałem się z przyjaciółmi... Zawędrowałem do siebie do domu i od razu odpaliłem laptopa, oraz włączyłem przeglądarkę, szukałem w internecie ogłoszeń o sprzedaży psów... Wtedy natknąłem się na ogłoszenie schroniska, mieli tam bardzo słodkie psiaki... Moją uwagę przykuł mały szczeniaczek husky o imieniu Max. Miał oczy błękitne... wyglądał słodko. Od razu wziąłem adres schroniska i się tam przebiegłem. Było to nawet blisko. Dotarłem tam po 5 minutach i od razu zapytałem o tego psiaka, okazało się, że właśnie wystawili to ogłoszenie. Można było zabrać go od razu, wypełniłem potrzebne papiery i mogłem zabrać psiaka ze sobą. Po 20 minutach byliśmy już u mnie ponieważ kupiłem jeszcze dla niego kilka zabawek i karmę...

*Oczami Ally*
Była godzina około 15, postanowiłam zadzwonić do Trish żeby spędzić jakoś ten czas. - Halo?? Trish. Nie masz może ochoty się przejść??
- Sory Ally, mam bardzo ważne sprawy do załatwienia! - Rozłączyła się po tych słowach. Postanowiłam zadzwonić do Deza, ale on też był zajęty... Został tylko Austin, na szczęście blondasek znalazł trochę czasu, mieliśmy się spotkać w parku za 15 minut, uszykowałam się w 10 min. Wyruszyłam na miejsce spotkania, gdy tam dotarłam blondynek już siedział na ławce, podeszłam do niego. - Hej. - Powitałam go entuzjastycznie.
- Hej. - Uśmiechnął się, ma śliczny uśmiech. - Co możemy porobić?? - Spytał.
- Hmm... możemy iść do parku rozrywki. - Chłopak przytaknął z uśmiechem i ruszyliśmy w stronę tego miejsca. Doszliśmy po około 30 minutach, a w między czasie dowiedzieliśmy się o sobie dużo rzeczy. Dowiedziałam się, że jego ulubiony kolor to pomarańczowy, że jego rodzice mają królestwo materacy i że uwielbia horrory, bo one go nakręcają do występów. Około godziny 20 odprowadził mnie do domu i pożegnaliśmy się. Weszłam do domu, potem do pokoju, przebrałam się w piżamę i zaczęłam opisywać dzisiejszy dzień na łóżku, w zeszycie, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Następnego dnia obudziłam się około godziny 12:30, to dość późno jak na mnie, sama byłam zdziwiona, szybko się ogarnęłam i około 13 wyszłam do centrum, sama bo nikt nie miał czasu. Idąc centrum miasta spotkałam moją kuzynkę Cassidy, była wysoką blondynką z niebieskimi oczami, miała bardzo dobre stopnie w szkole tak jak ja, od razu do niej podeszłam. - Hej Cassidy! - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Ally! Ile to już lat? Kiedy ja Cię ostatnio widziałam, wypiękniałaś. - Przytuliłyśmy się.
- Hehe, dziękuję, ty też jesteś niczego sobie! Nie widziałyśmy się 5 lat, mamy dużo do nadrobienia. Jak znalazłaś się w Miami??
- Dzięki. Ja?? Przyjechałam do Ciebie w odwiedziny, wczoraj wylądowałam. Musimy nadrobić straty... Ale wcale nie znam tego miasta, więc musisz mi pokazać co i jak.
- Pewnie chodźmy, pokażę Ci Miami, bardzo chętnie. - Poszłyśmy gadając praktycznie o wszystkim, najpierw zaszyłyśmy do parku. Usiadłyśmy na ławce i trochę pogadałyśmy, następnie trafiłyśmy na plażę, gdzie akurat opalała się Trish, więc postanowiłam do niej zagadać. - Ally! Hej, a to kto?? - Spytała.
- To jest moja kuzynka, Cassidy.
- Miło mi poznać. - Podały sobie ręce.
- Hej, właśnie idziemy na lody, wybierzesz się z nami??
- Eemmm... nie mogę, spotykam się z... kimś za 10 minut.
- Serio?? A kto to??
- Nie wiem kto... - Poszła sobie.
- Dziwna sprawa, kto to może być?? - Powiedziała Cassidy.
- Nie wiem kto... Ale dajmy jej spokój, jak jest zajęta to nie będę jej przeszkadzać. - Nasza dwójka poszła na lody. Nie zauważyłyśmy, że była już godzina 21:30 i musiałyśmy się rozstać, odprowadziłam kuzynkę do domu i sama wróciłam. Na szczęście nie mieszkała daleko. Ja od razu jak weszłam do domu zastałam tatę, który właśnie oglądał telewizję i czekał na mnie. - Hej tato!
- Córciu. Gdzie ty byłaś?? Martwiłem się o Ciebie.
- Wiem, powinnam zadzwonić, ale nie uwierzysz kogo spotkałam! Cassidy!
- No faktycznie nie wierzę, pytałaś się czy przyjechała do Miami z mamą?
- Nie pytałam się z kim jest, nadrabiałyśmy 5 lat, które się nie widziałyśmy. A teraz przepraszam, ale jestem zmęczona. Dobranoc tato. - Ojciec mi odpowiedział, a ja ruszyłam na górę do pokoju, od razu po przebraniu się położyłam się na łóżko i zasnęłam.

*Oczami Trish*
Rano około godziny 10 zadzwonił budzik. Niechętnie wstałam, bo dziś są już urodziny Ally, a Austin ma koncert i właśnie na nim będzie ta impreza. Szczegóły są omówione, tylko jedna osoba nie wie, co się dziś stanie. Od razu się ubrałam i wykręciłam numer do Ally... Dziwne było to, że nie odbierała, ona zawsze była rannym ptaszkiem... Postanowiłam do niej iść, gdy już doszłam jej ojciec powiedział mi, że panienka Dawson jeszcze śpi... - "A to śpioch, ale teraz się przynajmniej zemszczę!" - Pomyślałam i na paluszkach poszłam do jej pokoju. - ALLY! - Brunetka wstała jak oparzona. - A to zemsta za moje! Wstawaj już. - Mało mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Trish! Myślałam, że dziś też będziesz zajęta.
- Nie! Ten dzień jest twój, w końcu masz urodziny i chciałam Ci coś powiedzieć. Austin ma koncert w centrum handlowym, dziś o 20. Więc mam nadzieję, że napisałaś już dla niego jakąś piosenkę.
- Masz szczęście, bo napisałam piosenkę... Nazywa się "Don't Look Down". Chcesz zobaczyć??
- Jasne pokaż. - Podała mi kartkę, a ja się bacznie przyglądałam tekstowi. - Ally piosenka świetna jak pewnie zawsze. - Uśmiechnęłam się. - A teraz chodź!
- Gdzie??
- No jak to gdzie, do SPA! - Podałam dziewczynie jakieś fajne cicuhy, a ona poszła się przebrać, po około godzinie już relaksowałyśmy się w SPA. Wizyta była super, dawno się tak nie relaksowałam... Kogo ja próbuję oszukać, jestem ich stałą klientką. Wyszłyśmy około 13, zostało nam 7 godzin więc miałyśmy pełno wolnego czasu! - Ally słuchaj, co ty na to żeby iść na plażę się poopalać??
- Jasne, czemu nie? - Ruszyłyśmy w stronę oceanu [Nie wiem czy to morze czy ocean więc dam to, mam 2 z geo :D - od aut.]. Byłyśmy daleko od plaży, ale doszłyśmy po pół godziny, po drodze poleciałyśmy do domów. Ally rozłożyła koc, a ja rozłożyłam leżaki. Położyłyśmy się i pogrążyłyśmy się w myślach, nawet nie zauważyłam, że zasnęłam... Ze snu obudził mnie głos, chłopaka. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Austina. - Czego chcesz??
- Wiesz, która godzina? - Spytał, spojrzałam na zegarek była godzina 18, wstałam jak oparzona. Ally tu nie było. - A gdzie Ally??
- Nie wiem, chyba wyszła z tobą. - Powiedział.
- No tak, ale zasnęłam i nie wiem ci się z nią stało, nie bój się będzie na koncercie. Widziałeś nową piosenkę?
- Taa... pokazała mi ją wczoraj. To idziemy?? - Rzucił, a ja od razu ruszyłam w stronę domu, aby się wyszykować, około godziny 19 byłam gotowa, zadzwoniłam jeszcze do Ally... Nie odbierała. - "Coś musiało się stać, ona zawsze odbiera ode mnie." - Pomyślałam i ruszyłam do centrum. Scena była gotowa, Austin też, a Dez już był gotowy żeby nagrywać. Była godzina 19:30, a Ally jeszcze nie było. - Austin! Wiesz gdzie jest Ally??
- Nie, tylko ja czuję, że coś się stało?? - Odpowiedział blondyn.
- Ja też mam złe przeczucia. - Powiedziałam, poszłam jeszcze do jej domu, dotarłam tam około godziny 19:40... Zapukałam, a drzwi otworzył mi jej tata. - Ally jest u siebie. - Powiedział, poszłam tam od razu, zastałam brunetkę, która płakała, a w ręku ma telefon. - Ally co jest?? - Spytałam, podała mi telefon z sms'em: "Kochana córeczko. Wiem, że miałam przyjechać na twoje urodziny, ale jednak nie dam rady. Jest mi strasznie przykro. Przepraszam, mam nadzieję, że mi wybaczysz. Mama." - Hej, przykro mi.
- Nic się nie stało. Austin ma przecież koncert za chwilę... Musimy tam iść. - Powiedziała do mnie i poszła do łazienki... Wyszła około 19:50 i wyglądała zupełnie inaczej, tak jak zwykle. - Śpieszmy się, zacznie się za 10 minut!...

5 komentarzy:

  1. super rozdział, z resztą tak jak wszystkie:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Już chyba wiem co się stanie na tym koncercie.
    I oczywiście roździał jak zwykle cudowny.

    Natka:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;*
    Czekam z niecierpliwością na kolejny i mam nadzieję, że dodasz jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super :)
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń